„W życiu trzeba wiedzieć, co chce się robić …”

„W życiu trzeba wiedzieć, co chce się robić, ale i może często, co ważniejsze, czego się nie chce!” – Magdalena Kordel

W dniu 25 kwietnia 2017 roku w Bibliotece Publicznej Gminy Zamość z/s w Mokrem odbyło się spotkanie autorskie członków DKK z Magdaleną Kordel (wydarzenie sfinansował Instytut Książki).

Spotkanie przebiegło w bardzo miłej atmosferze. Podczas rozmowy prowadzonej z mężem autorka opowiedziała o swojej pracy pisarskiej, w szczególności o jej trudnym debiucie. Kariera Magdaleny Kordel nie przebiegała po prostych torach. Ale zacznijmy od początku …

Cała przygoda z pisaniem rozpoczęła się od krótkich artykułów, następnie zlecono autorce pisanie humorystycznego dziennika. Pierwsza zatem książka powstała jako powieść w odcinkach, pisanych dla gazety.

Skoro udało się nakreślić już tak dużo, Pani Magda postanowiła wydać jedno spójne dzieło. I tu zaczęły się pierwsze schodki, jak tłumaczy pisarka: „Wszyscy mówili mi, że w wydawnictwie nie da się nic opublikować bez znajomości. Poza tym nie wierzyłam w siebie. To, co napisałam, schowałam do szuflady”. Sytuację uratował mąż: „Mój mąż jest dużo większej wiary niż ja. Przekonał mnie i wysłałam moją pracę do dwóch wydawnictw. Książka została dobrze przyjęta przez recenzenta i ukazała się. Odetchnęłam z ulgą – a jednak się udało! Dostałam wiatru w skrzydła. A ponieważ nie potrafię długo się martwić, pomyślałam – jaka piękna katastrofa i poszłam dalej! Napisałam dwie kolejne książki i …” – i tu kolejne rozczarowanie – książki zostały odrzucone. Dodatkowo niepowodzenie zbiegło się w czasie z kłopotami finansowymi. Pani Magda zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno powinna kontynuować pisarską karierę. Na szczęście dla wszystkich czytelników 🙂 udało się wyjść na prostą. Wystarczyła jedna pozytywna myśl, niczym magiczne zaklęcie z bajki: „Potrzebowałam powieści z dobrym zakończeniem, bo przecież na każdego one gdzieś czeka. Czułam, że to przysłowiowe <żyli długo i szczęśliwie> jest też mi pisane”. I tak powstało „Uroczysko” – „moja powieść zaklęcie”. Kolejny sukces utwierdził autorkę w przekonaniu, że nic nie dzieje się bez powodu. Nie mogło być w tym przypadku inaczej, magiczna formuła zadziałała – powieści Magdaleny Kordel podbiły serca czytelników.

Pani Magdalena ujęła naszym czytelników przede wszystkim swoją twórczością, ale nie da się pominąć faktu, że i sposobem bycia – z wielką otwartością, dającą się wyczuć życzliwością w głosie, odpowiadała na pytania dotyczące jej twórczości:

– Skąd czerpie Pani inspiracje do pisania?

„O natchnieniu mogę powiedzieć jedno, że go nie ma! Jest ciężka, codzienna praca, według przyjętego wcześniej planu. Jak rodzą się pomysły? Czasami one przychodzą, czasami ktoś inny lub coś innego mnie inspiruje – ktoś specyficznie się uśmiechnie, powie coś i wokół tego buduje się nowa historia. W ruch idzie wyobraźnia … Albo kompletnie przychodzą znikąd. To u pisarza umiejętność nie do wytłumaczenia 😉 Często zapisuję, to co mnie nęka, nowe historie, które domagają się życia. Zapisuję i czuję ulgę – wiem, że już mi to nie umknie. To, co utrwalę na papierze wykorzystuję w odpowiedniej chwili, one czekają na swój właściwy czas”.

Świat wykreowany przez autorkę jest pełen magii ukrytej w miejscach, zwykłych przedmiotach, postaciach, w szarej na pozór codzienności. A skoro tyle potencjału tkwi w tym świecie, zawsze musi się coś wydarzyć: „Przedmioty, miejsca, postaci – to wszystko do mnie mówi …” – tłumaczy pisarka. Wystarczy sięgnąć po powieść „Anioł do wynajęcia”, gdzie po mistrzowsku autorka oddaje atmosferę Bożego Narodzenia, a przy okazji zwraca uwagę na sedno – magię tkwiącą paradoksalnie w cieple zimnych świąt: „Magia świąt polega na wejściu dobra w nasze życie. Nigdy nie można zapominać, że najważniejszy jest drugi człowiek.”

– Czy Malownicze istnieje?

„Dla każdego malownicze to coś innego. Dla mnie to Płock i Nowa Ruda, i miłość do gór, którą mam już we krwi. Ma to związek ze wspomnieniami z dzieciństwa. To symbol tego co kochamy, naszych marzeń. Moje książki właśnie o tym mówią – wszystko leży w naszych rękach, aby spełnić marzenia trzeba walczyć. I moje bohaterki takie są.”

– Jakie ma Pani inne pasje?

„Jestem zbieraczem historii, to moja kolejna miłość. Lubię bursztyny, książki, targi staroci i rupieci – one do nie mówią. Dokopuję się i odkrywam, a następnie dzielę się nowym z innymi, z moimi czytelnikami. Przede wszystkim ja się dobrze bawię pisząc. Wielka to jest dla mnie przygoda i mam nadzieję i dla moich czytelników.

Dawne czasy – mnie one pociągają, stąd pomysł na napisanie powieści o przedwojennym Lwowie. Słuchając historii ludzi, tych którzy z ogromną tęsknotą i sentymentem wspominają Lwów, czuję, że to miejsce musi mieć wielką duszę. Chcę, aby moja książka oddała wszystkimi zmysłami atmosferę tego magicznego miejsca. Chcę, żeby mój Lwów pachniał, śpiewał, mówił … ”

– Pisarze często borykają się z problemem rozdwojenia jaźni, a jak Pani godzi te dwa światy – życie prywatne z pisaniem?

„Żyję w dwóch rzeczywistościach, gdy piszę moje myśli są gdzie indziej. Inne uczucia mną targają, wszystko robię będąc jedną nogą w drugim świecie. Ale to mój mąż czuwa realnie, nie odpływa. Kiedy wciąga mnie historia zapominam o realnym […]. Nas jest dwie! Jak zaczynam pisać inne słowa przychodzą mi do głowy, słowa których w naszej rozmowie nie używam. To tak właśnie, jakbym miała rozdwojenie jaźni, dwie osobowości. I każda z nich jest prawdziwa. Każda z nich to ja”.

– Którą ze swoich powieści lubi Pani najbardziej?

„Moja ulubiona książka – „Wymarzony dom”, bo sama pragnę tego co bohaterka, mam takie marzenie. Tak, ona skradła moje serce! Ale wszystkie moje książki powstały z potrzeby ich napisania.

Powiem jeszcze o powieści, która sprawiła mi najwięcej problemów – „Wino z Malwiną”. W trakcie jej pisania zaistniały pewne problemy techniczne, komputer zjadł mi spory kawałek tekstu i to, co udało się odzyskać było w strzępach. Musiałam pisać od nowa, dodatkowo pod presją czasu. Skończyłam tę książkę w sposób nieplanowany. O mało ta książka mnie nie zabiła 😉 Zostawiłam tę książkę na rozstaju dróg … Otrzymałam listy od czytelników, że tego się nie powinno robić. Dlatego jestem wam winna zakończenie”.

– Jakie ma Pani jeszcze inne plany wydawnicze?

„Najnowsza książka, która ukarze się w czerwcu – nie będzie w malowniczym. Nie chcę by czytelnicy kojarzyli mnie wyłącznie z tą serią, nie chcę zamykać sobie bramy, furtki. Mam w głowie też inne historie … Nowa książka, to życie w dworze, dawne czasy, pierwsza połowa XIX wieku; książka awanturnicza – będą tu pojedynki, zajazdy, ale i miłość, emocje …”.

Na koniec z wyjątkową szczerością Magdalena Kordel przyznaje: „Dużo jeszcze pracy mnie czeka. Wiele czytam. Kontakt z innym słowem jest potrzebny, bo jak inaczej doskonalić swój warsztat. Po przeczytaniu „Złodziejki książek” pomyślałam: Kordel jaka ty jesteś jeszcze malutka, ile ty musisz się jeszcze nauczyć. Poza tym ja uwielbiam czytać książki i uwielbiam je kupować. Gdybym mogła ubierać się w książki, jakbym była pięknie ubrana :)”

Z niecierpliwością czekamy na kolejne fantastyczne powieści kobiety, która doskonale wie: „co chce robić w życiu, ale może, co ważniejsze, czego nie chce!”  (Anna Dubel)

Print Friendly, PDF & Email